niedziela, 25 listopada 2012

Redshift „Colder”


Redshift, czyli... przesunięcie ku czerwieni – zjawisko obserwowane w astronomii polegające na tym, że linie widmowe promieniowania elektromagnetycznego docierające z niektórych gwiazd lub galaktyk są przesunięte w stronę większych długości fali (mniejszych częstotliwości).

















Nie będę rozprawiał tutaj o astronomii, bo Redshift... to grupa brytyjska założona przez Marka Shreeve'a. Kompozytor od lat stoi na jej czele i kreuje jej niepowtarzalny styl. Zespół obecnie koncertuje w składzie Mark Shreeve, Julian Shreeve i Ian Boddy. Płyta Colder jest zapisem koncertu, jaki odbył się podczas 9 Hapshire Jam Festival (Liphook, Wielka Brytania, 13 października 2010).

Z ciemności wyłoniła się bestia i otacza ze wszystkich stron. Bestia nie jest straszna, o ile pozwolimy jej unosić się nad nami i cieszyć nas dźwiękową opowieścią. Historia zaczyna się od Sister moon - energetycznego „mocnego uderzenia” w wydaniu elektronicznym. Masywne dźwięki systemu modularnego Mooga w towarzystwie innych analogowych elektronicznych brzmień dosłownie wciskają w fotel. Po takim wejściu musi nastąpić uspokojenie. Roses are red spełnia to zadanie, choć wytchnienie jest krótkie. Pora na „kosmiczny” Two Worlds & in-between, który stopniowo zamienia się w rytmiczny kolaż sekwencerowych barw. Kolejne, za krótkie moim zdaniem, wytchnienie w postaci Azure zaczyna się symfonicznymi fakturami. Dołącza do nich mellotron, by stworzyć refleksyjną, nastrojową przestrzeń. Nadchodzi kolej na ekscytujący utwór tytułowy, nasycony sekwencerową dynamiką utrzymaną w duchu płyty Ricochet Tangerine Dream, okraszony barwami gitary (jednak nie jest to klasyczny instrument tylko sample). Opowieść zakończy nastrojowy (dzięki barwie mellotronu) ale nie pozbawiony charakterystycznej dynamiki Gun Chain.


Brzmienia, barwy i pomysły, jakie pojawiły się w tzw. space music (tak określano muzykę elektroniczną w pierwszej połowie lat 70-tych XX w.) ciągle zachęcają kompozytorów do dalszej eksploracji. Jednym artystom takowa eksploracja wychodzi tak sobie, innym doskonale. Ogromne bogactwo dźwiękowe Colder jest świetnym przykładem na innowacyjne i ekspresyjne wykorzystanie instrumentów z epoki. Moim zdaniem Redshift nie ma sobie równych w tej materii. Trudno uwierzyć, że muzycy podczas koncertu improwizowali. To tylko dowodzi kunsztu artystycznego.



Grzegorz Cezary Skwarliński © 2012
(artykuł pochodzi z portalu Wywrota.pl)


Redshift
Colder
Wielka Brytania
Distant Sun DS012, 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz