Coraz
częściej spotykam się z twierdzeniem, że w muzyce wszystko już było. Nie
jest to prawda, choć słuchając tego co proponują media głównego nurtu,
można odnieść takie wrażenie (covery wszelkiej maści, kompozycje
tak podobne do siebie, że niemal ocierające się o plagiat). Liczba
kombinacji (choćby w przypadku tonów i półtonów tylko z trzech oktaw)
jest jednak na tyle duża, że jeszcze nie wszystko zostało wymyślone i
zagrane. Dlatego też przy odpowiedniej chęci poszukiwań można znaleźć
intrygujące kawałki.
Mógłbym
wymienić w tym miejscu kilka ciekawych kierunków jakimi podążała muzyka
(nie tylko elektroniczna), ale nie to jest celem niniejszej recenzji
(nie mówiąc o objętości takiego „spisu-tekstu”). Wspomnę tylko, że w
historii muzyki mieliśmy do czynienia z wieloma eksperymentami
brzmieniowymi, stylistycznymi, formalistycznymi, itd. itp. Takie terminy
jak muzyka konkretna, punktualizm, muzyka intuitywna, awangarda, muzyka
kosmiczna to tylko niewielki fragment tego co się działo w przeszłości w
obszarze, który obecnie jest nazywany muzyką elektroniczną.
Jednak mimo wielu możliwości i rozleglej muzycznej przestrzeni
fazowej* trudno jest wymyślić coś nowego i intrygującego. Większość
kompozytorów wpada w „przetarte szlaki”, powtarza (często nieświadomie)
rzeczy, które miały już miejsce w bliższej lub dalszej przeszłości. Na
szczęście nie ma na świecie człowieka, który poznałby wszystkie muzyczne
obszary (o czym niedawno się przekonałem osobiście rozmawiając z pewną
obeznaną w muzyce osobą, która o muzyce elektronicznej po raz pierwszy
usłyszała ode mnie) i można natrafić na mniejsze lub większe
ciekawostki. W tym kontekście płyta pod intrygującym tytułem Wielkopowierzchniowe odgłosy lasów (zespołu o nie mniej intrygującej nazwie – Dziecka) może okazać się dla pewnej grupy słuchaczy całkiem miłym zaskoczeniem.
Wbrew
tytułowi wydawnictwa nie mamy w tym przypadku do czynienia z odgłosami
natury tylko z twórczością, którą w przeszłości określano mianem
awangardy. Niestety dziś taką twórczość często „wrzuca się do worka” z
napisem 'ambient' i to bez szczególnego zastanowienia. Czy słusznie?
Zdania będą z pewnością podzielone.
Na płycie
odnajdziemy zmiksowane brzmienia, które niekoniecznie skojarzą się
bezpośrednio z muzyką elektroniczną. Stylistyka poszczególnych
kompozycji jest zróżnicowana. Odnajdziemy klimaty rodem z nowej
elektroniki, ambientu i gatunków nieelektronicznych (brzmienia jednak są
uzyskiwane za pomocą techniki samplingu). Taka mieszanka niesie ze sobą
niecodzienne wrażenia. Momentami wydaje się nawet, że twórcy powrócili
niejako do korzeni muzyki elektronicznej. Korzeni nierozerwalnie
związanych z poszukiwaniami twórczymi i eksperymentem. Niektóre
kompozycje mogą przywoływać na myśl awangardowe dokonania zespołu
Kraftwerk z lat 70-tych XX wieku (np. z płyty Radio-Activity). Na płycie znajdziemy też utwory mniej eksperymentalne, ciążące ku klasycznemu
ambientowi. Nie jest to jednak żadna ujmą dla całości produkcji.
Niecodzienne tytuły kompozycji wzmagają wrażenie, że mamy do czynienia z
eksperymentem. Moim zdaniem eksperymentem udanym.
Wielkopowierzchniowe odgłosy lasów
nie należą do szczególnie oryginalnych przedsięwzięć. Jednakże na tle
innych podobnych produkcji wypadają całkiem jasno. Powinny zadowolić nie
tylko niejednego miłośnika ambientu, ale też słuchaczy poszukujący
wśród dźwięków generowanych sztucznie czegoś nowego, świeżego.
Grzegorz Cezary Skwarliński ©
*przestrzeń
wszystkich możliwych stanów w jakich może znajdować się badany układ
(np. w oktawie bez półtonów jest 8 dźwięków, więc przestrzeń fazowa
obejmuje ponad 40 tysięcy możliwych stanów)
Dziecka
Wielkopowierzchniowe odgłosy lasów
styczeń 2014