Muzyki elektronicznej
słucham już niemal od trzydziestu lat. W tym czasie wiele kompozycji
dotarło do mego ucha, poznałem twórczość niezliczonych artystów i
zebrałem całkiem sporą wiedzę o tym gatunku muzycznym. Ubolewam jednak
niezmiennie nad tym, że wyżej wymieniony termin jest nadużywany przez
„znawców” muzyki, którzy chcąc się popisać swoją elokwencją, często
okazują się ignorantami (choć pewnie sami o tym nie wiedzą). Takie mamy
czasy. Łatwo jest coś powiedzieć lub opisać szybko, niedokładnie, bez
zastanowienia i poznania źródeł. Ważne, aby być przed innymi
„publicystami”. Nie jest to dziwne w dobie wszechogarniającej muzycznej
popeliny i medialnego pędu, ale denerwuje. Z tego „szumu informacyjnego”
trudno jest wyłuskać coś godnego zainteresowania i wysłuchania.
Wielu „artystów” muzyków dwoi się i troi w celu uzyskania popularności. Często przy tym podpierają się też terminem „muzyka elektroniczna” jakby to było jakieś panaceum na odpowiednie wylansowanie ich twórczości. Twórczości, która pozostawia wiele do życzenia. Przenosząc niejako z innego obszaru sztuki pewne powiedzenie „to nie aparat robi zdjęcia”, można powiedzieć, że w muzyce jest podobnie. Instrumenty to tylko narzędzie, które trzeba poznać i umiejętnie wykorzystać. Większości młodych twórców to się nie udaje. Mając to na względzie dziwne jest, że przebijają się do ogółu odbiorców. Kwestia poparcia odpowiednich gremiów? Być może. Jest to jednak temat na inny artykuł.
W Polsce jest obecna
całkiem spora grupa ambitnych twórców. Twórców, których dokonań trzeba
szukać na różne sposoby, bo nie przebiją się zbyt mocno do ogółu
odbiorców. Za to muzyka jaką proponują zadowoli niejednego słuchacza i
to nie tylko gustującego w dźwiękach generowanych sztucznie. Jeszcze
całkiem niedawno tacy artyści wypalali płyty CD-R i rozprowadzali swoimi
kanałami. Aktualnie króluje internet. I dobrze. Jednym z takich
kompozytorów publikujących głównie w sieci jest artysta ukrywający się
pod pseudonimem DigitalSimplyWorld. To polski artysta, który eksploruje
obszary muzyki elektronicznej zwane ambientem. Jest muzykiem płodnym, a
jego dokonania są dostępne gratis. Zapewne niejeden słuchacz pomyśli, że
skoro gratis, to nie warte uwagi. Nic bardziej mylnego. Kolejne albumy i
zawarte na nich kompozycje są coraz lepiej dopracowane, a ich warstwa
instrumentalno-nastrojowa zadowoli nawet wybrednego miłośnika nie tylko
klasycznego ambientu.
Utopia
nie jest pierwszą płytą w dorobku DSW. Jednak to pierwszy album
artysty, który postanowiłem opisać. Zawartość nie należy do
rewolucyjnych. Tutaj ważną rolę odgrywa nastrój, a ten jest budowany
nienagannie i konsekwentnie mimo dość krótkich kompozycji (w odróżnieniu
od większości dokonań z ambientowego kręgu). I nie zrażajmy się
dysharmonicznym otwarciem. Charakterystyczny dla gros kompozycji
zawartych na płycie jest ich hipnotyczny rytm. Rytm nienachalny i
niezbyt szybki. Rytm, który nie wybija się szczególnie spośród innych
barw. Jednak bardzo ważny dla tworzonego, niepowtarzalnego klimatu
tajemnicy pomieszanego z melancholią. Według mnie właśnie ten nastrój
jest największym atutem płyty. Prawdopodobnie Utopia urzekła mnie właśnie z tego powodu.
Autor ma w swoim
dorobku płyty, i ciekawsze, i lepsze. Z muzyką jest jednak tak, że nie
wiadomo kiedy i jaka zagra na strunach duszy. Kompozycje DSW umieszczone
na Utopii poruszyły mnie do tego stopnia, że
zmontowałem nawet mały klip do jednego z utworów. Może to też wina
panującej za oknem jesienno-zimowej aury? Któż to wie.
Grzegorz Cezary Skwarliński ©
DigitalSimplyWorld
Utopia
listopad 2013
http://digitalsimplyworld.bandcamp.com/album/utopia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz